Filcowana wełna – moja historia

Czy wiecie, że eksperymenty na wełnie i jedwabiu to coś, czym zajmuję się od 8 lat? Postanowiłam podzielić się z Wami historią o tym skąd wziął się pomysł na filcowanie i jak zaczęła się moja przygoda z tworzeniem własnego materiału i co udało mi się dzięki niej osiągnąć.

Filcowanie stało się w pewnym momencie moim znakiem rozpoznawczym. Stworzyłam dwie kolekcje, które w całości bazują na tym łączeniu oraz wiele pojedynczych modeli i realizacji na miarę. Moje jedwabno-filcowe sukienki noszą kobiety nie tylko w Polsce, ale i w Nowym Jorku, Chicago, gdzieś w Californii i Waszyngtonie.

Mam wrażenie, że od zawsze interesowało mnie rękodzieło. Bardzo dużo rysowałam, wycinałam, lepiłam z plasteliny, ciastoliny, masy solnej. Wymyślałam sobie mnóstwo zajęć, np. tworzyłam własne talie kart i gier planszowych. W liceum bardzo dużo lepiłam z gliny i robiłam biżuterię. Nie bez powodu wybrałam projektowanie ubioru i biżuterii, widziałam swoją przyszłość w sztuce użytkowej! Gdzieś na moim drugim roku pojawiła się moda na filc… Początkowo traktowałam go jako trójwymiarową dekorację w biżuterii i tylko jako hobby.

wełna z owiec australijskich i południowo-amerykańskich

Kiedy po trzecim roku studiów nadszedł czas, żeby wybrać temat, inspirację i pomysł na swoją pracę i kolekcję dyplomową, wiedziałam, że powinnam skorzystać z moich zainteresowań związanych z rękodziełem. Zaczęłam sporo czytać na temat filcowania (głównie tłumaczone przez Google rosyjskie i ukraińskie fora internetowe), eksperymentować z materiałem na płasko, tworząc wzory na niewielkich fragmentach. Swoją drogą, moja Kicia od razu pokochała moje realizacje, chciała leżeć na wszystkich tych „dywanikach”, a ja przy okazji testowałam ich wytrzymałość na… szarpanie pazurkami!

W następnej kolejności zaczęłam tworzyć bardziej wypukłe formy w postaci mitenek, czyli rękawiczek bez palców.

Musicie wiedzieć, że wełna z merynosów jest najmilszą wełną owczą, dlatego wyroby z niej są tak przyjemne w dotyku i „nie gryzą”. Bierze się to oczywiście z tego, że żyją w takich warunkach klimatycznych, w których nie ma potrzeby ochrony przed zimnem tak, jak to wygląda w przypadku polskich owiec. Mają najcieńszy włos mierzony w mikronach i w związku z tym ich runo idealnie nadaje się do misternie wykonywanych ubrań.

Inspiracją do stworzenia kolekcji licencjackiej była twórczość Zdzisława Beksińskiego. Bardzo mi się podoba paleta kolorów, jakiej używał: od jasnych szarości, przez zakurzone róże i fiolety po grafit. Skupiłam się również na tych drobnych detalach, w które wkładał wiele pracy i postanowiłam, że spróbuję przenieść je na „język” filcu. Formy, które zaproponowałam były proste, chciałam, żeby cała uwaga była poświęcona fakturze mojej wełny.
Zwróćcie uwagę na te szczegóły:

Twórczość Zdzisława Beksińskiego

A to efekty mojej pracy z wełną, fragmenty ubrań z kolekcji (najlepiej porównać klikając powiększenie):

Napisałam więc pracę teoretyczną traktującą w pierwszej części o życiu i twórczości Zdzisława Beksińskiego, w drugiej o pochodzeniu, właściwościach i produkcji wełny oraz jedwabiu. No i stworzyłam kolekcję samodzielnie wypracowując materiały na nią. W marcu 2011 roku obroniłam pracę teoretyczną i praktyczną (w formie pokazu kolekcji oraz szczegółowej analizy). Kilka zdjęć kolekcji:

Kolekcja odniosła ogromny sukces. Zaproszono mnie do pokazania jej w różnych miastach: najpierw był Szczecin i event „Got Fashion”, potem charytatywny pokaz w kinie Rialto w Katowicach, dalej Poznań i „Mała Czarna”, Impresja w Zabrzu,  jeszcze raz Katowice – tym razem pokaz polskich projektantów – „Modny Śląsk” na ulicy Mariackiej. Zaproszono mnie też na targi w Sosnowcu i na końcu Nowy Tomyśl, w którym moja kolekcja była prezentowana na modelkach, konkurujących o tytuł Miss.

O mojej kolekcji napisała m.in. Dorota Wróblewska:

Filc nie jest łatwym tworzywem. Wielu twórców kompletnie nie daje sobie z nim rady. Kolekcje są ciężkie wręcz toporne i przypominają mi lata komunizmu. Wtedy w sklepach/ galeriach były dostępne kreacje z filcu i lnu. Galeriowa moda. Filc w złym połączeniu, może wyjść tandetnie lub kiczowato. W przypadku tej prezentacji jestem pod wrażeniem. Ciekawy temat, przemyślane materiały, piękny zestaw kolorystyczny, który przypomina barwy z obrazów Zdzisława Beksińskiego. To co podoba mi się najbardziej, to lekkość, nowoczesna forma. Wypracowana, malownicza i przemyślana kolekcja.  

Kilka ubrań pojawiło się też w kampanii społecznej Dagmary Skalskiej znanej jako Pozytywna Egoistka:

Dla mnie ta kolekcja to był początek, zaczęłam szukać co jeszcze można zmienić, dołożyć, dofilcować do tego, co już mam… Zaczęłam dokładać inne włókna roślinne i sprawdzać jak się zachowują w moich eksperymentach. Jednocześnie robiłam projekty z drukiem na tkaninie, malowałam farbami po jedwabiu i doszywałam do niego sztuczne włosy. Kiedy nadszedł czas wyboru tematu na pracę magisterską, wiedziałam, że kolekcja będzie ponownie z ręcznie filcowanej wełny, ale tym razem skupię się również na ciekawej formie, która będzie pasowała do tematu i całej filozofii, jaka szła za pracą pisemną.

Napisałam bardzo ważną dla mnie pracę porównującą dziką kobietę w baśniach, mitach i legendach do kobiety współczesnej. O tym, że społeczeństwo od setek lat próbowało wtłoczyć kobiety w sztywne ramy, narzucając im role, nieelastyczny podział obowiązków, zagłuszając ich głos. Nazwałam tę kolekcję „La Loba”, czyli kobieta-wilk.

Caitlin Clarkson, In the Company of Wolves

Patriarchalna manipulacja sprowadza kobiety do pozbawienia je głosu: łatwiejszym staje się rządzenie cichymi i posłusznymi – łatwiej godzą się z niesprawiedliwością. Kobiety z pokolenia na pokolenie powielają ten sam wzorzec przyzwyczajone do porządku otaczającego je świata. W formie nakazów, zakazów, kolorowych iluzji starano się wtłoczyć fałszywą prawdę, o braku potencjału w kobiecie. Skąd wzięło się jednak porównanie kobiety do wilka? Zarówno kobiety, jak i wilki kierują się głęboką intuicją, z wielką uwagą troszczą się o swoich bliskich. Cechuje je odwaga i silny charakter, niezbędne do odnalezienia swojej roli w życiu. Jednocześnie i jedne, i drugie przez wielu uważane były za niebezpieczne i szkodliwe, w rzeczywistości pozostając do końca niepoznane i niezrozumiane.

Moja kolekcja jest o tym, że każda kobieta nosi w sobie głos dzikiej i mądrej kobiety.

„Wszystkie jesteśmy przepełnione tęsknotą za dzikością. Nie ma na nią żadnego kulturowego antidotum. Nauczono nas wstydzić się takich pragnień. Zapuszczałyśmy długie włosy, by zasłonić nimi swoje uczucia. Ale cień Dzikiej Kobiety wciąż za nami podąża, dniem i nocą. Nieważne, gdzie jesteśmy, ten cień ma nieodmiennie cztery łapy” – Clarissa Pinkola-Estes

Chciałam, żeby moja kolekcja była metaforą procesu przywracania kobiecie jej pierwotnej percepcji. Nie należy traktować dosłownie przemiany wilka w kobietę, ważne jest by pozostać ludzką, lecz i odnaleźć w sobie zwierzęcy instynkt. Jak wygląda moja współczesna dzika kobieta?

Oprócz jedwabiu i czesanki wełnianej, skorzystałam z surowej wełny, którą kupiłam prosto od pewnej angielki, która trzyma kilka owiec przy domu i sprzedaje wełnę w niewielkich ilościach. W kolekcji użyłam również wełny alpaki, surowych włókien lnu, ramii, bambusa i soi, a także surowego jedwabiu. Każde z tych surowców farbowałam, a czasami również prefilcowałam (czyli filcowałam najpierw same ze sobą, żeby potem dopiero przytwierdzić do ubrania).

„La Loba” miała swoją premierę na poznańskich targach mody „Fashion Fair”, na które zostałam zaproszona: otrzymałam swój targowy box oraz dwa pokazy w najważniejsze dni. O kolekcji pisały branżowe magazyny i blogi zaproszonych gości.

Kilka dni później, miała miejsce obrona dyplomu (nigdy wcześniej nie byłam tak zdenerwowana jak wtedy!), a później jeszcze odbyły się dwa pokazy w Katowicach.

Do pokazu miałam fantastyczną muzykę, którą specjalnie na potrzeby kolekcji napisał dla mnie Błażej Kanclerz, wraz z tekstem, aranżem, nagraniem wszystkich instrumentów, a którą ja zaśpiewałam. Poniżej pokaz kolekcji na Silesia Fashion Look:

Uwielbiam ten materiał! Od tego czasu w moich kolekcjach pojawiają się wełniane, filcowane ubrania i co jakiś czas wykonuję je na specjalne, indywidualne zamówienie, którego realizacja trwa około miesiąca.

W listopadzie 2016 w konkursie dla projektantów mody etycznej (Modetyka) zdobyłam drugie miejsce i moja praca została włączona do wystawy poświęconej tkaninom przyszłości:

A pół roku później jeszcze zaprezentowana w Galerii Mokotów:

W czerwcu zostałam zaproszona do zaprezentowania wybranych modeli z jedwabno-filcowej kolekcji na Balu Charytatywnym:

Jesienią postanowiłam pójść w stronę dodatków do wnętrz i stworzyłam poduchy z ręcznie filcowanej wełny, których premiera odbyła się na targach dizajnu na Mysiej 3!

Teraz znów nieco eksperymentuję i mam nadzieję, że na kolejny sezon jesienno-zimowy 2018/19 będę mogła pochwalić się efektami!

Filc jako tworzywo kojarzy się raczej z ciężkim, topornym i technicznym materiałem oraz z cepelią w negatywnym znaczeniu. Moim pomysłem było odczarowanie tej sztuki i pokazanie jak można uzyskać niezwykle malarskie efekty, zachowując lekkość i współczesność.

Dajcie znać jak Wam się podobają pomysły i kolekcje!

MOŻE SI SIĘ SPODOBAĆ:

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.