Ilekroć ktoś mówił w moim otoczeniu „Kazimierz Dolny” zawsze towarzyszyło mu westchnienie. Jakby to było miejsce idealne na upragniony odpoczynek dla wszystkich artystycznych dusz! Byłam już w Kazimierzu kilka lat temu, był to jednak majowy weekend i miasteczko było wypełnione turystami po brzeg… Wisły. Niedawno postanowiliśmy, że pojedziemy tam na kilka dni w tygodniu. Podobno jesień to najlepszy czas, żeby zobaczyć Kazimierz.
Żeby zrozumieć dzisiejszy wygląd miasta, trzeba poznać jego historię. Kazimierz jako miasto istnieje od XIV wieku, ale jako miejsce na mapie pojawiło się już w wieku XI. Swoją nazwę zawdzięcza księciu Kazimierzowi Sprawiedliwemu, który to podarował osadę siostrom norbertankom. Rozwijało się dzięki handlowi zbożem spławianym Wisłą do Gdańska aż do potopu szwedzkiego, kiedy to spalono zamek i miasto, a ciągłe przemarsze wojsk nie pozwoliły na odbudowę. Dopiero Jan III Sobieski wydał specjalny dekret, dzięki któremu zaczęły się osiedlać tu rodziny ormiańskie, greckie i żydowskie. Niestety kolejne wojny i powstanie listopadowe sprawiły, że miasto przestało zarabiać, zapotrzebowanie na zboże w Europie bardzo spadło i ludzie zwyczajnie nie mieli tu czego szukać. Przełom XIX i XX wieku to czasy, kiedy Kazimierz Dolny stał się miejscowością wypoczynkową: powstają wille i pensjonaty dla letników z Warszawy i Lublina. W czasie II wojny światowej Niemcy stworzyli tu getto dla ludności żydowskiej, miasto zostało bardzo zniszczone. Jego dzisiejszy kształt zawdzięczamy architektowi Karolowi Sicińskiemu, który odbudował miasto na polecenie ministra kultury.
Głównym punktem miasta jest Rynek razem ze studnią – stamtąd możecie podziwiać piękne kamienice z XVI i XVII wieku, będące dowodem bogacenia się kupców. Wraz ze wzniesieniem pojawia się renesansowy kościół farny Św. Jana Chrzciciela. Nam nie udało się zobaczyć go w środku, ponieważ akurat gdy to zaplanowaliśmy, trwała msza.
Idąc dalej pod górę, zobaczycie Zamek zbudowany z rozkazu Kazimierza Wielkiego. Po tylu latach i czasach wojen, niestety niewiele z niego zostało. Jeszcze wyżej znajdziecie pozostałą po średniowiecznym drewnianym zamku basztę, z której jest widok na całe miasto. Bilet na zamek i basztę łącznie kosztuje 5 zł. Nas nie ciągnęło w te strony, dlatego więcej nie mogę Wam przekazać. Wdrapaliśmy się za to na Górę Trzech Krzyży, ale umówmy się – nie jest to żaden wyczyn! Być może spacer nie jest komfortowy dla dzieci i osób, którym ciężko się porusza, ponieważ kamienne schody prowadzące na szczyt są dość nierówne i na różnej wysokości. Jest za to najlepszym punktem widokowym dla całego miasta. Krzyże umieszczone na szczycie są symbolem epidemii cholery, która nawiedziła miasto na początku XVIII wieku. Doczytaliśmy się o opłacie pobieranej na szczycie… Zapewne obowiązuje jedynie w sezonie turystycznym i pewnie w weekendy, bo my żadnego kasjera nie spotkaliśmy! W ogóle byliśmy tam zupełnie sami.
Będąc w Kazimierzu nie można nie przespacerować się Korzeniowym Dołem. Jest uważany za najpiękniejszy wąwóz (tak, jest ich więcej) w mieście i najlepszy przykład wąwozu lessowego w Polsce. To taka oaza przyrody sąsiadująca z centrum miasta – od Rynku do wejścia jest około 35 minut pieszo. Licznie wystające korzenie drzew tworzą wręcz baśniowy krajobraz i piękną grę światła. Idealne miejsce na krótką wędrówkę.
Gdziekolwiek jadę, zawsze bardzo starannie wybieram hotel, w którym mamy się zatrzymać. O Vincencie wiedziałam od dłuższego czasu i bardzo liczyłam na to, że uda nam się go odwiedzić. Okej, przyznaję się: ten termin wybraliśmy ze względu na dostępność pokoi. To miejsce jest tak czarujące! Zobaczcie sami:
Pokoje są urządzone ze smakiem i miłością do dbania o detale. Każdy wygląda inaczej, co możecie podejrzeć na niektórych zdjęciach na stronie. Nasz był na drugim piętrze z oknami dachowymi, urządzony w bieli i szarościach. Na zewnątrz jest tak przyjemnie, że chciałoby się tam zaszyć z herbatą i książką. W hotelu znajduje się również restauracja „Kuchnia i Wino” – w kolejnym poście, dotyczącym restauracji i kawiarni w Kazimierzu będziecie mogli o niej przeczytać.
Kazimierz Dolny jest miasteczkiem niewielkim, za to położonym w malowniczym miejscu! Niewątpliwie to właśnie przyciąga artystów, którzy chętnie przyjeżdżają tu na plenery malarskie. Czas zatrzymał się tu w miejscu i jest to idealne miejsce, by odpocząć od zgiełku i pędu wielkiego miasta. Czy jesień jest najlepszą porą roku dla Kazimierza? Żeby się o tym przekonać, na pewno przyjedziemy tu jeszcze wiosną i latem!
zdjęcia: Błażej Kanclerz
3 komentarze
Cyt: „Niestety kolejne wojny i powstanie listopadowe sprawiły, że miasto przestało zarabiać”. To nie była „wina” powstania listopadowego, że miasto przestało zarabiać, tylko wina zaborców, że zabrali nam kraj, a powstańcy tylko próbowali go odzyskać. Równie dobrze mogłabyś napisać, że „niestety Solidarność sprawiła, że wprowadzono stan wojenny i godzinę policyjną”. Bełkot.
Wow! Maurycku, to w przenośni przecież 🙂
Przepieknie w tym futrzanym kapturze!Wyglada Pani obłędnie na tych zdjęciach. Piekne kozaki.