W czasie szkolnym bardzo lubiłam wrzesień, bo zwiastował „nowe”. Nie mogłam się doczekać aż zobaczę znajomych z klasy i wymienimy się wrażeniami z wakacji. W studenckich czasach wrzesień był takim miesiącem „gratisowym”. Teraz wrzesień to mnie głównie zmiana pory roku, a w związku z tym porządki i wymiana garderoby: letnie ubrania lądują bezpiecznie w specjalnych pokrowcach i czekają na kolejny sezon. Chociaż uwielbiam lato, bardzo mnie cieszy ta zmienność pór! Zobaczcie sami jak wyglądał mój początek jesieni!
Pierwsze dni września poświęciłam na przygotowania do targów OKK Design, które 4 września odbyły się w Warszawie na Mysiej 3. Ponieważ to były targi głównie dla architektów i projektantów wnętrz, postanowiłam premierowo pokazać tam moje… poduszki! To był test: czy z materiału, z którego głównie tworzę sukienki, mogę mieć coś wnętrzarskiego? Okazało się, że poduchy to był strzał w dziesiątkę! Chyba wszyscy, którzy do mnie podchodzili, dotykali je, głaskali, miziali… Mnie to nie dziwi, w końcu są z najmilszej wełny na świecie! Niebawem poduchy trafią do sklepu, możecie ich powoli wypatrywać.
Jesienią chętniej niż kawę, piję herbatę. I zajadam się dżemami. W tym roku zrobiłam swój pierwszy dżem malinowy! Okej, jeśli mnie znacie, to wiecie, że to tylko pretekst, żeby chrupać francuskie croissanty…
W pierwszej połowie września wybraliśmy się do Poznania – nareszcie miałam okazję przypomnieć sobie za co go tak uwielbiałam! W tym wpisie przeczytacie o 8 miejscach, za które kocham Poznań.
Uwielbiam robić sobie niespodzianki, a ponieważ niedawno miałam urodziny i dostałam od mojej kochanej Siostry kartę podarunkową do Sephory, wymieniłam ją (kartę, nie Siostrę) na lakier do paznokci Chanel. Odrobina luksusu w postaci klasycznej czerwieni na paznokciach to było coś, czego potrzebowałam!
Znacie ten moment, kiedy pójście do fryzjera urasta do rangi wielkiego wydarzenia? No właśnie… Po roku nieobecności stwierdziłam, że czas najwyższy… podciąć końcówki! No i skończyło się jak zawsze: niemal 10 cm mniej.
Hurra, znowu udaje mi się chodzić regularnie na jogę! Do tego właśnie kupiłam książkę joginki, do której chodzę na zajęcia i nadrabiam teoretyczne podstawy. Jeśli interesuje Was joga, polecam „Po pierwsze joga” Pauliny Holtz i Eweliny Godlewskiej – dla mnie to dokładnie to, czego potrzebowałam!
Widzieliście ostatnio popularny film „What the health” na Netflixie? Podobno ludzie po obejrzeniu przestają jeść mięso. Ten film jeszcze przede mną, ale już teraz staram się jeść jak najmniej mięsa. Ciągle nie wyobrażam sobie jak mogłabym zrezygnować z niektórych moich ulubionych dań… Jednym z nich jest sałatka „Cesarska” – znacie? Niedawno odkryłam, że w Lifemotiv jest jej wersja wegańska! Muszę powiedzieć, że udało im się odtworzyć ją idealnie! Zamiast kurczaka pojawiają się tam opiekane ziemniaczki i tempeh, a charakterystyczny sos jest jeszcze lepszy niż w wersji mięsnej. PS. I koniecznie spróbujcie ich hamburgerów z kalafiora!!!
1 comment
Jest Pani absolutną, boską pięknością, od stópek-boskich, do przepięknych oczu!!!