„Baletnica na wybiegu”, czyli historia tiulowej spódnicy

Moda na spódnice tiulowe powróciła około 5 lat temu. Czas mija, a one wciąż cieszą się popularnością!
Dla mnie mają wartość sentymentalną – pierwsze modele z autorską metką pokazywałam w Poznaniu, w 2011 roku – tuż po mojej dyplomowej kolekcji. Czy wiecie jednak jaka jest historia tiulowej spódnicy?

Z pewnością nie zaskoczy Was fakt, że moda na noszenie tiulowych spódnic wzięła się od kostiumu baletnicy. Wiedzcie jednak, że nie od razu spódniczki był tak krótkie jak dzisiaj! Początki jej historii sięgają rozwoju baletu romantycznego, w którym tancerki tańczą na palcach, są zwiewne i przypominają duchy. Pierwszą baletnicą, która wystąpiła w takim przedstawieniu była Marie Taglioni (1832 roku w Paris Opera) w delikatnej spódnicy odsłaniającej kostki. Od tego momentu, z biegiem lat stroje baletnic stawały się coraz krótsze aż odsłoniły całe nogi.

Tiul jest również bardzo popularnym materiałem na suknie ślubne. Po raz pierwszy użyto tiul do sukni Królowej Wiktorii osiem lat po występie Marie. Ślubna kreacja Królowej składała się z  tiulu i naszywanej na niego koronki. W tej chwili wiele dziewczyn nie wyobraża sobie swojej sukni ślubnej z innego materiału!

Na początku XX wieku tiul był głównie traktowany jako materiał wypełniający spódnicę od wewnątrz i „pompujący” ją do góry. Co ciekawe, stał się synonimem luksusu do tego stopnia, że nawet w trakcie I wojny światowej, kobiety noszące spódnice za kolano w stylu militarnym doszywały od spodu jedną warstwę tiulu! W tych latach modę damską zdominowała prostota i funkcjonalność, był to więc wyraz ekscentryzmu.

Po wojnie ukazała się kolekcja The New Look Christiana Diora, którą zdominowały duże i szerokie spódnice, przypominające te romantyczne z początku wieku, tylko w krótszym wydaniu, w których do uzyskania objętości oczywiście zastosowano tiul pod wierzchnią warstwę. Jednak najbardziej rozpoznawalną i najczęściej kopiowaną z tego okresu stała się spódnica Grace Kelly z filmu „Okno na podwórze” zaprojektowana przez amerykańską kostiumograf Edith Head. Swoją drogą, polecam, sprawdźcie filmografię Head – jest imponująca!


Najbardziej lubię tiulowe spódnice za to jak różnie można je nosić i mam wrażenie, że każda z nas nada takiej stylizacji zupełnie różny charakter! W mojej kolekcji tiulowych spódnic jest aż 20 kolorów i 4 rodzaje krojów:

  • spódnice z 2 warstwami tiulu – te są idealne na co dzień – nieraz widziałam jak moje Klientki zestawiają je z wysokimi kozakami i casualowymi sweterkami czy też trampkami i bluzą!
  • spódnice z 4 warstwami tiulu – szczypta elegancji na mniej oficjalne imprezy, takie jak urodziny, wyjście na koncert – świetne np. z koszulą;
  • spódnice na karczku – wymarzony model dla tych, które źle się czują w krojach powiększających biodra. Tu tiul rozszerza się dopiero na samym dole;
  • spódnice maxi – są duże, ale dzięki odpowiedniej technologii nie powiększają bioder jak wiele podobnych spódnic innych marek. Te spódnice są idealne na większe wyjścia: bale, wesela i tym podobne!

Wszystkie tiulowe spódnice znajdziecie na mojej stronie! W ostatnim, lipcowym numerze Cosmopolitan, Redakcja wyróżniła moją tiulową spódnicę GRACE Grey! Spójrzcie na zdjęcie: cała strona jest pięknie opracowana, a inspiracje urzekające – nic tylko wskoczyć w tiulową spódnicę!

A Wy macie w swojej szafie tiulową spódnicę? Jeśli jesteście ciekawe jak noszą je moje Klientki, koniecznie zajrzycie na fanpage, gdzie zgromadziłam zdjęcia, które od nich dostałam!

Wkrótce pokażę Wam też moje propozycje stylizacji z tiulową spódnicą w roli głównej 🙂

 

 

MOŻE SI SIĘ SPODOBAĆ:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.